— Wasza Wysokość…
— Zamilcz! — Celesse wrzasnęła
na doradcę. — Nie rozumiesz co to znaczy? Skoro Idmar coś robi, nie możemy być
gorsi. Te głupie państewko… Rozmowy z Teugardem idą zbyt wolno… Nie mogę
uwierzyć, że ten nieudacznik Cytrian w ogóle się na to zgodził!
— Wasza Wysokość, z moich
źródeł wynika, że król o niczym nie wie, przynajmniej nie jest to oficjalne. To
jeden z mistrzów…
— A dlaczego my nie mamy takich mistrzów, Javor? Szkolimy tak samo dobrych magów, mamy tak samo mądrych nauczycieli, dlaczego nikt jeszcze nie przyszedł do mnie z informacjami o Przebudzeniu? — Nagle królową coś tchnęło. — Co wiesz o tym magu?
— Nie pochodzi z Idmaru, Wasza
Jasność. Nikt nie wie skąd przyszedł, gdzie się uczył, za to ma wiele
znajomości. Przyjaźni się z wielkimi rodami, ma poparcie, ale ma też wrogów.
Wiem, że zalicza się do nich król, podejrzewa go o to, co się dzieje w kraju.
Znał Edwina Clave'a, dawnego radcę i miłośnika historii. Koresponduje z wieloma
wpływowymi ludźmi, w tym również ze mną. — Mężczyzna przypomniał sobie to co
wiedział.
W pokoju zapanowała cisza, a
Rok zaczął nerwowo gładzić swoją nadal czarną brodę.
Doradca rodu panującego był
niemłodym już człowiekiem — liczył sobie prawie siedemdziesiąt lat, lecz umysł
nadal miał rześki i otwarty na spiski oraz zawiłości polityczne. Tak jak
wszyscy w jego rodzie, włosy na ciele mimo wieku nie zsiwiały, wręcz przeciwnie
nadal zachowały żywą barwę. Często ludzie patrzyli na niego z przestrachem,
posądzali o uprawianie jakiejś tajemniczej magii, nie związanej z żywiołami.
Wbrew wszystkiemu od dawien dawna Rokowie cieszyli się naturalnym darem od
niebios.
Javor nie należał do osób
szczupłych, przeciwnie, od dzieciństwa był puszysty, lecz choćby chciał — nie
mógł schudnąć. We wczesnych latach cierpiał na kompleksy, nałogowo biegał nawet
jeśli padał deszcz, sypał śnieg czy wiał wiatr. Niedojadał, ale wszystkie te
czynności nic nie dały. Dopiero ojciec wybił mu z głowy przejmowanie się o
własną tuszę.
— Nie dziwi ciebie to?
Dlaczego Cytrian nie ma przyjaznych stosunków z magiem? Uważałam go za
rozsądnego króla — zastanowiła się władczyni, nadal spacerując po pokoju. — Coś
musi być na rzeczy, lecz co?